limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPNDZ

  • DST 38.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 18.39km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 grudnia 2014 | dodano: 23.12.2014

+6. Nasłuch wykazał, że jezdnie mokre. Postanowiłem jednak zawierzyć prognozom ICM-u, że padać nie będzie i nastawiam się na start bez zestawu gumowego. Ruszam 6:01. Na dzień dobry pierwsze starcie z wiatrem. Podobnie jak wczoraj wieje z kierunku południowo-zachodniego. Kiedy po 300m obieram właściwy kierunek wiatr przestaje przeszkadzać. Chyba nawet nieco pomaga. Jedzie się bardzo dobrze. Mam wrażenie, że dziś ruch na droga nieco mniejszy. Przejazd spokojny i całkiem przyjemny. Na miejscu z zapasem 10 minut. Przy budowie ronda na Zagórzu chłopaki znów poprzestawiali słupki. Zaczynam podejrzewać, że robią to z premedytacją by ćwiczyć refleks kierowców i oduczać ich jeżdżenia na pamięć ;-)

Cały dzień chmury i mżawkowe opady więc na powrocie jezdnie mokre. Na szczęście nie kapie. Ale chmury wiszą nadal. Ruszam w stronę hotelu sfocić w jako takim świetle cokolwiek. Rano już nawet nie próbuję robić foto bo i tak nędza wychodzi. Potem przez "dworzec kolejowy" w Dąbrowie Górniczej jadę na Zieloną, przez mostek na Czarnej Przemszy do Preczowa i standardem przez Sarnów do domu. Tu zmiana sakw na większe i jeszcze zawinięcie do wsiowego Lewiatana. Powrót znów w sporej części pod wiatr dlatego też i tempo spacerowe. Odniosłem wrażenie, że ludzie jakieś takie nerwowe dziś popołudniem były, w pośpiechu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!