limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOND

Poniedziałek, 24 listopada 2014 | dodano: 24.11.2014
Uczestnicy

-1. Sucho. Lekki wiaterek, niestety stawiający opór w czasie jazdy. Start 6:04. Powiedzmy, że prawie na krawędzi okna ale przy tych warunkach nie było by źle gdybym wystartował 6:00. Na miejscu z minutą zapasu. Przejazd dość spokojny. Powoli czas zacząć się przyzwyczajać zarówno do bardziej spacerowego tempa jak i innego systemu pobierania powietrza.

Po pracy ruszam standardem pod molo na Pogorii 3. Tam przemyka mi w dali rowerzysta, który zwalnia i tak mi przez myśl przemyka, że to może Mariusz. Podjeżdżam bliżej i się okazuje, że trafiony. Dawnośmy się na kołach nie widzieli więc jest o czym pogadać. Wspólnie jedziemy przez Zieloną na ścieżkę wzdłuż Czarnej Przemszy i tąże do Będzina. Stajemy na parkingu przy nerce i jeszcze dłuższą chwilę gadamy na tematy wszelakie. W międzyczasie robi się całkiem ciemno. Trzaskanie dziobami nie rozgrzewa dostatecznie i gdzieś przed 17:00 żegnamy się. Marusz w swoją stronę do Sosnowca ja w swoją. Miałem giąć przez Grodziec ale wybrałem nieco dłuższy wariant przez Łagiszę i Sarnów czyniąc tymże wyborem dystans na poziomie jak wyżej. Rozgrzać udało mi się jednak dopiero w Sarnowie. Pomimo chłodu jednak całkiem przyjemnie się kręciło. Jazda generalnie bez sensacji. I w sumie dobrze.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 18:52 poniedziałek, 24 listopada 2014 | linkuj Ani ja :-) Do następnego.
Mariotruck
| 18:50 poniedziałek, 24 listopada 2014 | linkuj Hehe....ja też rozgrzałem się dopiero w ... windzie ;) ale gadka fajna była więc nie żałuję ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!