limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

  • DST 38.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 20.36km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 5 listopada 2014 | dodano: 05.11.2014

+11. 4x sprawdzałem na termometrze bo nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Nie chciało być inaczej. I faktycznie musiało tyle być bo niemal się na dojeździe zagotowałem. Dziś trochę szarpaniny z wiatrem. Spory kawałek stawiał opór. Start niby w oknie - 6:14 - ale właśnie przez te podmuchy przelot wydłużony w czasie i na miejscu z poślizgiem 2 minut. Po drodze spokojnie. Widoczność rewelacyjna bo niebo bezchmurne i jeszcze zanim słoneczko wyszło nad horyzont już wszystko było doskonale widać. Taką jesień to ja chcę mieć aż do wiosny :-)

Po pracy warunki niemal jak latem. Cieplutko. Wiaterek jakoś nie przeszkadza. Sprawnie standardem pod molo na P3 i potem przez Zieloną, Preczów i Sarnów do domu. Tu zmiana sakw na większe i kółeczko do wsiowego Lewiatana, podczas to którego jakaś łajza zajeżdżam i drogę wytaczając się ze stacji benzynowej. Końcóweczka już w ciemnościach ale, że to tylko kilometr to nie piszę nocnych.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!