limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPODS

  • DST 38.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 22.57km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 5 września 2014 | dodano: 05.09.2014

+10. Lekki wiaterek. Ładne słoneczko ale po kolanach zimno. Dziś start całkiem rozsypany i poza oknem: 6:22. Się mi po prostu ordynarnie zaspało. Pogodziłem się z myślą, że będę zdrowo spóźniony i specjalnie już nie cisnę. Jednak przy "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej wychodzi mi z obliczeń, że powinienem mieć nienajgorszy czas więc zabieram się do jazdy z większym sercem. Standardowo tylko krótki postój by strzelić foto budowanego w D. G. hotelu i potem już cisnę ile się da. Obsuwa na mecie 5 min. Gdzieś po drodze zeżarłem 5 min. bo spodziewałem się, że przy tych warunkach termicznych będzie przynajmniej 10. Zacząłem rozważać pomysł zakładania długich spodni rano żeby kolana tak od chłodu nie obrywały. Wśród rowerzystów, których widuję rano, ta idea już weszła w użycie.

Popołudnie bardzo ładne i ciepłe. Ruszam w stronę Kazimierza Górniczego i dalej do Gołonoga. Po drodze jednak zaczyna się blokować lewy pedał. Chwilę grzebię przy nim ale jest nie do uratowania. Wracam przez centrum D. G., Mydlice i Warpie do Będzina i zostawiam Srebrną Strzałę na na wymianę łańcucha, wolnobiegu, pancerza przy tylnej przerzutce i pedałów. Do domu wracam zbiorkomem.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!