limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPOD

  • DST 43.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 20.81km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 maja 2014 | dodano: 27.05.2014

+12 na przebudzeniu. Na wyjeździe nie sprawdzałem ale z pewnością się jeszcze ciut podniosło. Jezdnie noszą ślady wczorajszej burzy - miejscami w koleinach stoi woda. Troszkę nieszkodliwego wiaterku. Jechało się całkiem przyjemnie i w miarę dynamicznie. Dziś nie przeszkadzały szlabany i niebardzo światła. Dojazd bez sensacji choć nieco irytowali mnie zarówno piesi jak i zmotoryzowania na "ścieżce" przy Braci Mieroszewskich - albo szli nie tą stroną albo zastawiali samochodami ścieżkę.

Po pracy był wstępny plan, że jadę na molo na spotkanie z Krzyśkiem ale nim ruszyłem zadzwonił, że u niego pada. U mnie ok tylko pojedyncze krople. W końcu umawiamy się w parku sieleckim obok dawnego pomnika hydraulików. Docieramy niemal jednocześnie. Omawiamy kilka spraw związanych z piątkowym wyjazdem. Zajmuje nam to jakieś pół godziny. Żegnamy się i ruszam estakadą w stronę Pogoni. Obok cmentarza wbijam na ścieżkę i ciągnę nią aż do skrętu na 12%. Tam odbijam na pocztę wysłać poleconym oświadczenie do ZUS-u, że nie chcę by mnie okradali i zostaję z tym co mogę w OFE. Potem wracam i wbijam się na 12%. Jadę pod kościół na Syberce i dalej kładką nad "86/94" w stronę M1. Objeżdżam CH i obok GLS-u jadę do Czeladzi. Tam zwrot w stronę szpitala i dalej do Wojkowic. Za wiaduktem skręcam w kawałek terenowy i jak dobijam ponownie do asfaltu to zaczyna się pokapywanie. Ostatnie 2 kilometry z lekkim hakiem w deszczyku. Na szczęście krople są grube i niezbyt gęsto padają więc udaje się nie przemoknąć przed dotarciem do domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!