limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZ

Czwartek, 22 maja 2014 | dodano: 22.05.2014

+12 na starcie. Bezchmurne niebo. Do Dąbrowy Górniczej jechało mi się jeszcze całkiem nieźle zwłaszcza, że nieco dociskałem żeby wbić się w bezpieczne ramy czasowe bo wyjazd był lekko obsunięty. Od Dąbrowy jednak wrażenie jazdy na miękkich nogach. Mimo tego czas przejazdu całkiem niezły. Bez większych sensacji. We znaki daje się jedynie niedospanie po wczorajszym późnym powrocie.

Po pracy powrót maksymalnie krótką drogą. Miał być w tempie spacerowym emeryta ale poszło szybko i sprawnie. Młynki wrzucone na starcie i "chomikiem" dociągnąłem szybko do domu. Bardzo mi odpowiada taka temperatura jak jest w środku dnia czyli te 25+ i lepiej. Mięśnie i stawy ładnie ogrzewane, powietrze można ssać całą gębą bez obawy przeziębienia gardła. Dzięki temu jazda na młynkach w przedziale 26-33km/h to żaden problem. Jest to wręcz prędkość naturalna w takich warunkach :-)
W domu wciągam obiadek i "na chwilę" rozciągam kości na płaskim. Jakoś tak oko się zamyka i jak się ponownie otwiera to już wynik na zegarze 19:05. A mnie jeszcze trzeba zrobić kółko do wsiowego Lewiatana. Odpuszczam więc ustawkę przy molo bo i tak już po czasie i tylko zaginam po zaopatrzenie. Dziś wynik dzienny skromny. Ale za to udało się nieco odespać ostatnie dwa późne powroty.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!