limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD - bym babę rozjechał

Poniedziałek, 31 marca 2014 | dodano: 31.03.2014

I plan się rypnął. Nie będzie wszystkich dni przejeżdżonych w roku :-/ Przeziębienie wyzwoliło atak lenia w formie wyjątkowo ostrej i cały weekend spędziłem w domu usiłując je wygrzać. Efekt taki sobie. Jest lepiej ale jeszcze z tydzień będzie męczyć. Jednak do pracy już rowerkiem. Na starcie +1. Jechało się stosunkowo dobrze jeśli brać pod uwagę fakt, że ciągle mi zalewało napowietrzanie. Wyjechałem 6:10. Na miejscu tak na styk. Po drodze nie obyło się bez spotkań z idiotami za kierownicą. Tym razem w Łagiszy. Najpierw coś za mną trąbi a potem wyprzedza zdecydowanie za blisko. Na tym, na szczęście, kończą się poranne przygody z "kierownikami".
Dziś Błękitnym bo wczoraj jak przechodziłem obok Strzały to odruchowo sprawdziłem jak z ciśnieniem w kołach i tył wydał mi się dziwnie miękki. Obejrzałem oponę, wyciągnąłem kolec, rozległo się głośne "pssss" i już wiedziałem, że dziś Merida będzie mnie wieźć do pracy. Wczoraj nie miałem zupełnie ochoty na zabawę w serwis. Zresztą wątpię, żeby przez najbliższe 2-3 dni ta ochota się pojawiła.

Po pracy pogoda mocno wiosenna. Grubo powyżej +10, słoneczko, lekki wiaterek. Mimo tego wdzianko jak rano żeby dobrze się zagrzać na powrocie. Poskutkowało. Powrót przez Mec i Środulę. W Będzinie nerwowo. Na początek wyjeżdżający z ul. Słowiańskiej w Małobądzką TIR zajął dwa pasy w stronę Sosnowca. Jadący od Będzina stary golf hamował z piskiem opon i wduszonym do końca klaksonem. Inna sprawa, że burak gadał przez telefon. Potem standardowy zagon buraków na ścieżce rowerowej przed Prosperem III. I na koniec na ścieżce przy Biedronce niemal rozjeżdżam babę. Na pół. Wzdłuż. Szła ścieżką, gadała przez telefon i zupełnie nie zwracała uwagi na to co się dzieje. Jak mnie zobaczyła to standardzik. O matko! Spierdalać! W lewo! Nie! W prawo! Nie, jednak w lewo! W końcu to ja się musiałem zdecydować jednak na hamowanie bo ten taniec mogłaby odstawiać cholera wie ile. Ale i tak prawie na nią wleciałem bo zblokowane tylne koło nie miało dość dobrej przyczepności. Qrde. Dziwne, że na ścieżce rowerowej jedzie rower. Dalej już spokojnie przez Zamkowe, Grodziec i Wojkowice do domu.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 18:12 wtorek, 1 kwietnia 2014 | linkuj A zabić nie wolno ;-p
andi333
| 17:17 wtorek, 1 kwietnia 2014 | linkuj Tak to z babami jest :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!