DPOD
-
DST
46.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:22
-
VAVG
19.44km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+10 na starcie czyli ciepło. Wyjeżdżam minutę po 6:00 więc spory zapas czasu do dyspozycji i dlatego też tempo niewyśrubowane. Robię upgrade śniadania w Będzinie. Rezerwa czasowa wciąż spora więc decyduję się na rondzie Unii Europejskiej odbić na lewo i pojechać przez Dąbrowę Górniczą. Kolejno górka na Koszelewie, podjazd pod szpital na Mydlicach i dalej pod Makro. Stamtąd prosto na Zagórze i do pracy.
Całkiem sympatycznie się jechało pomimo podłego samopoczucia i ciemności. Może jeszcze coś z tego dnia będzie. Po pracy szybki powrót do domu i kurs z Błękitnym Rumakiem do serwisu.
Jednak Rumak dziś do serwisu nie pojechał. Jakieś takie zmęczenie mnie dopadło. Potem jeszcze z Marcinem się umówiłem na rozliczenie kasy za kamizelki klubowe i wyszło na to, że na początek pojechałem pod Bike Atelier w Sosnowcu. Po drodze pogrzebałem przy tylnym hamulcu Strzały tracą prawie całkowicie hamowanie na tylnym kole i skończyło się na zakupie nowych klocków i natychmiastowym montażu. Za to przy nowych klockach hamowanie brzytwa :-) Potem z Marcinem jedziemy w stronę Milowic ale zaraz za autostradą skręcamy w prawo i jedziemy równolegle do niej aż prawie pod rozgałęzienie. Po drodze na garażach focę Szedzkiego.
W Czeladzi trochę wertepkami przebijamy się za M1 i tu się żegnamy. Marcin do siebie a ja przez Czeladź i Wojkowice do siebie. W sumie jutro też jest dzień i równie dobrze mogę odstawić Rumaka do przeglądu we wtorek.
Sfocony Szwedzki.
Kategoria Praca
komentarze