DPD
-
DST
34.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
17.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+9. Mokro ale nie pada. Może tylko jakieś takie pojedyncze, niegroźne kropelki. Za to zdecydowanie bardzo ciemno. Dziś trasa niestandardowa. Wczoraj umówiłem się z Tomkiem, że podam mu pod "Dżimmim" pendrive-a ze zdjęciami od Oli dla Moniki. Jadę więc przez Sarnów, Preczów, Zieloną, gdzie chyba wyminąłem się z Mario ale głowy za to nie dam bo raz, że jestem mocno ślepawy nocą, dwa: po świecącej w oczy lampce trudno poznać, trzy: mignął mi tylko kątem oka więc pewności nie mam ale kierunek i pora - kilka minut po 6:00 - mogłyby być godziną jego dojazdu. Zobaczymy czy przeczyta i potwierdzi.
W centrum D. G. trochę mi schodzi na oczekiwaniu Tomka. Wpada z grubą obsuwą w czasie. Szybko załatwiamy przekazanie i razem jedziemy kawałek w stronę Mydlic. Na światłach przy zjeździe do Nemo żegnamy się, Tomek odbija na Mydlice a ja dalej prosto na Zagórze i z małym zjazdem do spożywczego po upgrade śniadania, jadę do pracy.
Jednak pogoda zdecydowała się wykrzaczyć po całości. Przez cały dzień padało mocniej lub słabiej. Wychodzę ciut później przeczekując chwilowy intensywniejszy opad. Powrót robię bez kombinowania trasą prawie identyczną jak standardowa do pracy. Trzymam się, gdzie to tylko jest możliwe, chodników. Na jezdniach koleiny pełne wody. Chodniki przeważnie tylko mokre a kałuże zwykle udaje się przejechać bokiem. Deszczyk pokapuje całą drogę. Do tego wieje zauważalnie. Wszystko to zniechęca do objazdów. Do domu docieram nieco mokry ale w butach sucho więc nie było tak tragicznie. Tyle, że mało przyjemnie.
Kategoria Praca