limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 35.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 21.65km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 października 2013 | dodano: 14.10.2013

I powrót do rutyny. +6 na starcie. Wiaterek jeśli był, to zdecydowanie śladowy bo go nie zauważyłem. Wyjechałem mocno poza oknem startowym ale rezygnacja z upgrade-u śniadania pozwoliła spóźnić się w granicach przyzwoitości. Do Będzina jeszcze na czołówce. Po pustych drogach Roztocza mam wrażenie, że tutaj jakiś nadzwyczajnych ruch. Pewnie będzie mi trzeba ze 2-3 dni pojeździć żeby się znów przyzwyczaić.

Po pracy na początek do Oli podać płytki ze zdjęciami do rozdania pomiędzy ekipę z roztoczańskiej wyrypy. Potem przez Będzin, Łagiszę i Sarnów do wsiowego Lewiatana żeby jakoś uciszyć świeżym wsadem echo w lodówce. I na tym koniec jeżdżenia.
We wdzianku zmiana tylko dwóch elementów: zamiast czapki bandaka i rękawiczki krótsze. Niby o 10 stopni cieplej ale jakoś tak bardzo tego nie daje się już odczuć. Pozytyw taki, że sucho i słonecznie. I oby tak jak najdłużej.
I jeszcze do kompletu kolejny tysiączek ukręcony czyli jak na razie 12k km. Przekroczę 15k? Czasu jest jeszcze sporo do końca roku i szanse na to całkiem spore.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!