Tytuł zastępczy
-
DST
96.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:41
-
VAVG
16.89km/h
-
VMAX
39.80km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zastępczy by nie popełnić za dużo byków ;-) Dlatemu, że dziś na początek start do Szczebrzeszyna. Nim jednak do tego doszło Domino robi serwis hamulca tylnego u Edyty.
Potem jazda na czuja i sesja foto z owadem. Pogoda się poprawia, znikają mgły i słoneczko zaczyna ładnie przygrzewać.
Wbijamy na szlaki: zielony i czerwony - oba piesze. Zaczyna się oranie piachów na przemian ze śmiganiem między błotkami.
Spotykamy po drodze dwoch bikerów, którzy szukają tego samego zielonego szlaku co my. Kawałek jedziemy razem aż wykorzystując czuja trafiamy wreszcie zaginiony w akcji szlak zielony. Nasi tymczasowi towarzysze odbijają nim w swoją stronę a my dalej z czujem za przewodnika jedziemy w stronę Zamościa.
Wszyscy sumiennie pracują nad jakością dzisiejszego jeżdżenia czyli: Ola artystycznie popełnia glebę, Domino z entuzjazmem wypełnia obowiązki członka Loży Szyderców szydząc z "upadłej" a Edyta i ja wszystko to uwieczniamy.
Cel osiągamy zahaczając po drodze o Mokre (kurchany, rezerwat), około 15:00. Na rynku obiadek i powrót.
Większość asfaltami ale było też oranie piachu w drodze nad Zalew Nielisz. Stamtąd na czołówkach, przez Szczebrzeszyn i Turzyniec wracamy na kwaterę, gdzie czeka Jagaryba.
Była cicha nadzieja, że popełni karną ucztę powitalną ale skończyło się na zupie.
Link do pełnej galerii
Dzień zaczyna się nieco ponuro.
W Szczebrzeszynie jednak zaczyna się już przejaśniać.
A potem już standardzik.
Szyderca przy pracy ;-)
Chwila na wybyczenie na łączce u gryzoni.
Kiedy inni wypoczywają robię sesję foto "kuniowi"...
... i "zięciołowi".
A potem jest już Zamość. Smaczny obiadek. I końcówka dnia.
Ruszamy jak na westernie, ku zachodzącemu.
I kończymy w ciemnościach z takim wynikiem.
Kategoria Kilkudniowe