limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Piątek, 4 października 2013 | dodano: 04.10.2013
Uczestnicy

Rześkość zbliża się do ekstremum. -2 na starcie. Na szczęście nie padało, drogi suche więc ryzyko szklanki niewielkie.
Dziś wyjazd sporo wcześniej. Planowałem o 5:30 ale standardowo poranne wygrzebywanie się do drogi poszło opornie i ruszyłem 5:38. Wcześniejszy wyjazd ze względu na spotkanie z Tomkiem, z którym umówiłem się na odbiór klocków do tarczówek. Oddawał za te, co mu pożyczyłem w poprzedni weekend do jego full-a. Z tego też powodu na początek do Sarnowa i dalej przez Preczów, Zieloną i "dworzec kolejowy" w Dąbrowie Górniczej pod "Dżimmiego". Chwilę po mnie zjawia się Tomek. Na "ostrzaku". Moment rozmowy ale jako, że u niego okno startowe bardziej wyśrubowane ruszamy w drogę. Za rondem się rozjeżdżamy. Powolutku bokami rzeźbię sobie na Zagórze. W pracy dziś ponad 20 min. wcześniej.
Dziś zadziwiająco dużo ludzi na rowerach po drodze widziałem. Tak się zastanawiam czy przypadkiem nie wybrali rowerka zamiast skrobania szyb... ;-)

Powrót z pracy prawie standardową drogą do pracy czyli przez Środulę, Będzin, Łagiszę i Gródków. Jechało się całkiem dobrze. Dziś cieplej po południu niż wczoraj. Bardzo szybko musiałem zamienić rękawiczki i czapkę na lżejsze wersje. Po drodze 2 króliczki ale tylko ich dojechało bo potem skręcali nie w moją stronę.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!