DPSD. Cykloza powiedziała...
-
DST
46.00km
-
Czas
02:13
-
VAVG
20.75km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
... że zasłużyłem na kilka browców, do których też zamierzam się zabrać po zrobieniu wpisu :-)
Rano standardowa "16". Posłuchałem pomysłu Tomka z kominem. Sprawdza się idealnie. "Ucha" nie marzną. W pełni zazbrojony w różne izolatory dojechałem do pracy z lekko tylko omarzniętym dziobem czyli praktycznie bez strat. Nieco tylko mnie irytowało zachowanie napędu (zwłaszcza na podjeździe spod izby wytrzeźwień na Środulę i potem dalej za cmentarzem na Środuli na Dworską) tzn. lecący po ząbkach łańcuch.
Po pracy wystartowałem równo o 15:00 i potoczyłem się do serwisu. Podjazd na Lenartowicza sprawiał te same problemy co rano Środula. W 25 min. jakoś dotoczyłem się do Będzina. Najpierw wymiana samego łańcucha i szybki test koło szpitala. Niestety dalej łańcuch leciał przy depnięciu. Nie pozostało nic innego jak wymienić też wolnobieg (na oko wydawał się ok ale po zdjęciu i uważniejszym "oglądzie" widać było jednak, że jest wyjechany). Szybki test i tym razem wszystko było już w porządku. Jak tak spojrzałem na zapiski na bike-u, to wyszło, że łańcuch i wolnobieg zrobiły ponad 2300 km w niejednokrotnie wymagających warunkach. A że nie były z wysokiej półki cenowej to w sumie miały prawo się rozsypać.
Z serwisu pojechałem do ProLine-a w Dąbrowie kupić rezerwowe akumulatorki do przedniej lampki (teraz już ciągle jazda na oświetleniu więc co trochę trzeba je ładować). Potem przez Pogorię III (5 szt. pieszych "batmanów") i IV (zero aktywności przeciwnika) do Preczowa, przez Sarnów do domu. Korciło mnie jeszcze by odbić w Psarach na Malinowice i przelecieć się podjazdem przez Dąbie i Goląszę ale śmietnik powiedział, że trzeba do niego nasypać bo inaczej braknie zasilania więc odpuściłem. Jutro będzie więcej czasu to sobie pomykam może trochę.
Kategoria Praca, Serwis
komentarze