limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Wtorek, 27 czerwca 2023 | dodano: 27.06.2023

Dojazd namaczany.
Startuję o 6:06. Jezdnie mokre, pochmurne niebo, wiaterek, na termometrze +19. Mimo takich warunków nawet przyjemnie.
Trasa zwykła przez Ksawerę i Mydlice. Na wjeździe do Będzina pojawiły się kropelki, których apogeum zebrałem na Ksawerze. Wjeżdżając na Mydlice zgubiłem gdzieś opad.
Na mecie mam 5 min. zapasu i jestem nieco nasiąknięty wodą, choć jeszcze nie zlany do gołej skóry. W sumie nawet dobrze się jechało w tym deszczyku. Choć gdybym nie musiał, to raczej bym się nie wybrał z własnej woli na jazdę w takich okolicznościach przyrody.

Powrót też mi nie uszedł całkiem na sucho.
Na starcie warunki nawet jeszcze przyjemne. Nie ma już tak ciepło jak wczoraj, ale da się jechać we wdzianku "na krótko". Są chmury, jest słoneczko i wieje.
Kręcę zwykły powrót przez Mortimer, Reden, Zieloną (znów się z Dominem zjeżdżamy ale dziś bez pogaduch), Preczów i Sarnów.
Na wiosce mam już centralnie pod wiatr, który na dodatek wzmaga się. Kilometr od domu porywisty wiatr zaczyna jeszcze nieść ze sobą krople. I to coraz więcej. Nie przemoczyło mnie zbytnio ale odsłonięte nogi i ręce od razu się wychłodziły. Dobrze, że nie zebrało mi się na objazdy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!