limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPODOD

Poniedziałek, 10 sierpnia 2020 | dodano: 10.08.2020

Dość sprawny rozruch zakończony startem o 6:06.
O poranku bardzo przyjemne warunki. Miłe, chłodne powietrze, bezchmurne niebo, słoneczko, bez wiatru.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą zupełnie bez sensacji.
Na mecie z zapasem 2 min. Przyjemny dojazd do pracy.


Na powrocie przyjemna lampa, która gdzieś po drodze skusiła mnie na lekkie wygięcie i przez to mi się plany deczko posypały.
Zaczynam standardowo przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Dalej do przejazdu między Pogoriami i tak na wysokości odbicia do Preczowa pomyślało mi się, że zagnę przez Ratanice. Ale. Przy Ratanicach miałem taką ładną prędkość, że żal było aż marnować klocków na jej wytracenie i poleciałem dalej, aż do Kamienia Ornitologa (nie bez znaczenia była obecność króliczków). Tam odbijam na Kuźnicę Piaskową.
Kolejne zawahanie odnośnie trasy przeżywam przy odbiciu na Dąbie-Chrobakowe. Znów jednak żal było strzępić klocki na wytracanie prędkości. Sama się zredukowała na finiszu ulicy. Potem jeszcze skusił mnie pierwszy podjazd na Brzękowice-Wał. Stamtąd lecę za ciosem w stronę Góry Siewierskiej i wciągam się na Czerwony Kamień. Tu mi się przypomina, że miałem zahaczyć o wsiową piekarnię po chlebek. No trochę daleko się wracać więc dociągam terenem do drogi z Góry Siewierskiej do Strzyżowic i staczam się nią w kierunku remizy w Strzyżowicach i dalej do piekarni. Potem do domu.
Jednak tu sobie uświadamiam, że jak ktoś nie ma w głowie, to musi mieć w kołach. Miałem jeszcze oprócz wsiowej piekarni nawiedzić weterynarza. Skoro i to nie załatwione to trzeba zrobić extra kółko. Nie, żeby mnie to jakoś bolało :-)
Terenem przetaczam się pod Urząd Gminy i dalej przez Park Żurawiniec do celu. To dłuższą chwilę czekam aż zwierzątka przede mną zostaną uleczone, załatwiam lekarstwo i wracam do domu. Też nie najkrótszą drogą. Staczam się przy magazynach DL Invest w stronę Stachowego i stamtąd przez pola w stronę Gródkowa i dalej pod DINO. Na kierunku jazdy widzę tumany kurzu na rozgrzebanej "913" więc odbijam asfaltami w stronę Lewiatana wsiowego i dopiero stamtąd do domu.
Bardzo fajne warunki do jazdy dziś były. Moje ulubione.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 19:50 poniedziałek, 10 sierpnia 2020 | linkuj To współczuję. Jakoś staram się omijać tą drogę. Czekam aż skończą. Na gotowej ma być ciąg pieszo-rowerowy na całej długości. Ale to dopiero w przyszłym roku.
gozdi89
| 19:39 poniedziałek, 10 sierpnia 2020 | linkuj Się dziś w tych tumanach spod 913 przebijałem
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!