limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Środa, 9 października 2019 | dodano: 09.10.2019

Rozruch słaby zakończony startem o 6:10. Mimo prognoz mile zaskakuje mnie pogoda. Jest przyjemnie ciepło w porównaniu do wczorajszego poranka. Przez noc padało więc jezdnie mokre. Wiatru nie odczuwam.
Kręcę trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie się przyjemnie i spokojnie. Na mecie jestem równo o 7:00.
Troszkę tylko mnie okapało tym co spod kół leciało.

Powrót rozpoczynam pod drobnymi kropelkami, które gdzieś po drodze zanikają.
Trasa przez ścieżkę przy Blachnickiego. Zamiarowałem dalej jechać moją zwykłą trasą przez Środulę ale okazało się, że teren ogrodzony. Kiedyś czytałem, że ma tu powstać lodowisko, stadion i coś tam jeszcze. Czyżby zaczęły się przygotowania terenu?
Zmuszony okolicznościami objeżdżam górkę od prawej przecinając stok. Wracam na zwykła trasę i przedostaję się przez trzy rondka i Plejadę na Pogoń a stamtąd do Czeladzi. Za światłami na "94" uciekam w lewo, w stronę czerwonego szlaku i mostu na Brynicy by dostać się na Przełajkę. Tu znów zaczyna się kapanie i to jakby mocniejsze niż na starcie. Jednak nie sięgam po ekstra warstwę. Nie kapie na tyle mocno.
Zwykłą trasą kręcę w stronę stacji Orlenu w Wojkowicach i potem skrótem terenowym wybijam się na prostą do domu. Do końca kręcenia kapanie. Mimo tego powrót przyjemny i spokojny. Gdyby nie te kropelki to bym pozaginał kapkę więcej.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!