DPDZD
-
DST
37.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
19.30km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch po niedzielnym byczeniu poszedł nawet nieźle ale start już tak sobie. Na kołach jestem o 6:12. Pogoda do jazdy niezła ale szału nie ma. Niebo zaciągnięte chmurami i tylko przez nieliczne dziury czasem słońce błyśnie. Temperatura słaba. Powiedziałbym, że jakieś +13. Lekki wiaterek. Miejscami ślady wilgoci na jezdniach. Chyba w nocy musiało coś pokapać. Kręcę drogę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Nie muszę cisnąć więc jazda jest spokojna i przyjemna. Trochę moją uwagę dziś rozpraszam Garmin bo przez nieuwagę wyzerowałem sobie ustawienia i w locie dziabałem po ekranie żeby je przywrócić. Na miejscu jestem z zapasem jakichś 3 minut.
Po pracy niby słonecznie ale wcale nie jest jakoś super ciepło. Wieje dość zauważalnie, wg ICM-u, z kierunku północno-zachodniego. To by się mniej więcej zgadzało. Jest też słoneczko ale nie daje rady podgrzać tego wiaterku do przyjemnych wartości. Dziś w planach szybki powrót i kurs zaopatrzeniowy więc do domu kulam się krótką drogą przez Mec, Środulę, Będzin, Grodziec i Gródków. Powrót przebiega sprawnie choć może nie za szybko. W domu zostawiam plecak, zarzucam na Błękitnego sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem, bez gięcia, powrót do domu.
Kategoria Praca