limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:910.00 km (w terenie 105.00 km; 11.54%)
Czas w ruchu:49:47
Średnia prędkość:18.28 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:41.36 km i 2h 15m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 34.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 19.43km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 października 2017 | dodano: 03.10.2017

Dziś start bardzo sprawny i na kołach jestem już o 6:03. Trochę spowodowane to faktem, że ICM i wszelkie inne wróżki mówiły, że ma padać. Radary pokazały, że od zachodu ciągnie grubszy opad i postanowiłem spróbować przed nim uciec. Jezdnie mokre, z nieba lecą kropelki, przez chmury jest też zauważalnie ciemniej. Kręcę standard przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Na drogach pustawo. Rowerzystów widziałem może ze dwóch. Ogólnie jedzie mi się całkiem dobrze. Na miejscu mam zapas 10 min. Wygląda na to, że na ul. Szymanowskiego będą kłaść drugą warstwę dywanu.

Powrót z pracy nieco odwlekałem bo za oknem jechało z deszczem równo. Uważnie zerkałem na odczyt z radarów i około 16:10 doszedłem do wniosku, że już lepiej nie będzie i czas wracać. Na kołach jestem jakieś 10 min. później. Pada. Słabiej niż 2-3 godziny wcześniej ale jednak. Deszcz jest równy, jednostajny. Nie zanosi się na to, by miał ustać. Kręcę krótką trasę przez Mec, Środulę, Stary Będzin, "drogę rowerową" wzdłuż Małobądzkiej, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Gdzie się dało trzymałem się chodników z kostki lub płyt bo na nich gromadziło się mniej wody. Na sucho jednak nie udało się wrócić. Buty nie przemokły ale i tak wilgoć się do nich dostała po nogawkach i skarpetkach. Szczęście w nieszczęściu takie, że nie zmarzłem. W sumie to nawet całkiem przyjemnie się jechało. Jednak w takich warunkach z domu bym się po dobroci nie ruszył. W domu rozbierałem się od razu do pralki.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:37
  • VAVG 21.65km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 2 października 2017 | dodano: 02.10.2017

Start poszedł dziś dość płynnie choć na kołach jestem dopiero o 6:10. Rześko. Raczej bezwietrznie. Miejscami mgły. Dziś Rzeźnikiem więc jedzie się zupełnie inaczej. Kręcę bez większego ciśnienia standardową trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Na drodze spokojnie. Punkty pośrednie zaliczam w dobrym czasie i na miejscu jestem ostatecznie ze sporą rezerwą czasu. Przyjemny dojazd do pracy. Fajnie jest znowu lecieć na bujanym :-)

Na dworze ładnie, słonecznie, trochę wiatru i termicznie znośnie. W cieniu raczej chłodnawo. Mimo tego kurtkę wiozę przypiętą do plecaka i w sumie nie było nawet tak źle. Powrót z większa odrobiną terenu. Początek przez centrum Zagórza, Mortimer i Reden. Potem do parku Zielona i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Tym razem nie wbijam na asfalt tylko dalej ciągnę terenem wzdłuż torów i przez pola do żółtego szlaku by przebić się na podjazd pod (chyba jeszcze) gimnazjum w Psarach. Stamtąd prosto do domu. Przyjemne, niezbyt spieszne kręcenie powrotne. Aż nie chce mi się wierzyć, że jutro ma się tak pogoda spaprać. Ciągle mam cichą nadzieję, że jednak będzie ok.


Kategoria Praca