DPDZND
-
DST
41.00km
-
Teren
7.00km
-
Czas
02:35
-
VAVG
15.87km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch fatalny zakończony startem o 6:07. W warunkach letnich to aż nadto czasu ale w styczniu, kiedy podczas jazdy muszę pilnować oddechu, to murowane spóźnienie.
Kręcę trasę jak ostatnimi czasy rano, przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą z haczeniem po podjazd pod muzeum. Dziś, dla odmiany, kierownik mało co by skosił przy mnie słupek na wysepce przy przejściu dla pieszych na skrzyżowaniu Legionów Polskich i Alei Kościuszki. Zjeżdżałem od strony muzeum do tych świateł, minąłem je i już zbliżałem się do przejścia, kiedy wyprzedziła mnie jedna osobówka wciskając się przede mnie. Następny jechał chyba dość blisko za nim i chciał ten sam manewr zrobić, kiedy zorientował się, że się nie zmieści i dał po hamulcach. Zatrzymał się na centymetry przed słupkiem. Tyle kątem oka zdążyłem zauważyć. Nie słyszałem żadnego "bum" więc chyba nikt mu w kufer nie wjechał.
Na ścieżce przy Braci Mieroszewskich coraz mniej śniegu i lodu ale jeszcze ten kawałek zaliczam jako terenowy. Poza tym drogi suche środkiem i lekko oblodzone lub, rzadziej, mokre po brzegach.
Finisz ze stratą 6 min. W sumie przyjemny dojazd do pracy.
Na powrocie postanowiłem skorzystać jeszcze z okazji pochrupania po resztkach śniegu, które jutro mogą zniknąć po tym, jak halny podgrzeje atmosferę do, podobno, nawet +10 stopni. W tym celu wspinam się Lenartowicza do początku ścieżki na Blachnickiego i toczę się w stronę górki środulskiej.
Śniegu na trasie nieco ubyło ale udało się pochrupać. Również zjazd na szagę poszedł ładnie. Potem przebijam się na ścieżkę z Pogoni do Nerki. Tu też już więcej czystych odcinków ale udało się też trochę pochrupać. Dalej przebijam się przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Chrupania ciąg dalszy. Z Grodźca zjeżdżam do Gródkowa i korzystam z ostatniej okazji dzisiaj do pochrupania, z pobocza "913" od podstawówki do tartaku. Za torami odbijam w bok by uciec z ruchliwej drogi i lekko wyginając zataczam się do domu.
Tu tyko chwila przerwy na odłożenie plecaka i założenie sakw. Potem standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie. Zjazd z balastem już za ciemności. Przyjemne i spokojne kręcenie powrotne.
Kategoria Praca
komentarze