Ustawki
-
DST
100.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
05:34
-
VAVG
17.96km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Sobota i niedziela kompletnie przebimbane i nierowerowe. Głównie z powodu niechcenia. Wieczorem dostaję sms-a od Waldka, że jutro poświąteczna ustawka na palenie tłuszczyku. Ja tam lubię swój tłuszczyk i specjalnie na jego spalaniu mi nie zależało ale pojeździć? Czemu nie? Dopytałem skąd i o której start. 10:00. Niwecka w Sosnowcu. Odpisałem, że jak w stanę, to będę. Wstałem. 7:00 czyli niby czasu w pip na pośniadanie i przygotowanie do startu a jak zwykle wychodzi start ze spóźnienia. Forma jakaś nie taka i do kompletu jeszcze wiaterek z kierunku przeszkadzającego więc jedzie się tak średnio sprawnie. Przez Sarnów, Preczów, Zieloną, Dąbrowę Górniczą, Mec na Dańdówkę. Koło kościoła zatrzymuje mnie ryk spod kiosku. To Waldek i Rysiek wyzwalają reakcję ściągnięcia klamek. Witamy się i chwilę tolerując odgłosy mszy z pobliskiego kościoła czekamy na info od reszty umówionych ustawkowiczów. Okazuje się, że Marcin Nieprezes trochę źle zrozumiał miejsce ustawki i spotkamy go po drodze. Jedziemy kupić brykiet na grilla i ruszamy do celu Nr1 czyli na Sosinę. Po drodze dołącza Marcin Nieprezes i kawałek dalej Marek. Potem po drodze zgarniamy jeszcze Marcina (ani prezesa ani nieprezesa) i jedziemy w końcu do celu. Tam chwila na lody włoskie dla zainteresowanych oraz fotograficzne polowanie na smoka a potem kręcimy w stronę Bazy Nurków tam kilka postojów głównie na focenie i jedziemy dalej do Ciężkowic gdzie usiłujemy zakupić kiełbaskę na grilla. Udaje się jednak tylko zdobyć browarki. Z tą zdobyczą jedziemy ponownie na Sosinę tyle, że inną drogą. Na miejscu czeka już Marcin Prezes z tatą. Waldek z Ryskiem i Prezesem jadą szukać kiełbasek a my zabieramy się za odpalanie grilla, pogaduchy i browarka. Czas przyjemnie płynie. Pojawia się kiełbaska. Jemy. Dalej gadamy. Czas płynie. Gdzieś po drodze odezwała się Jadwiga, że proponuje ustawkę na Piernikarki. Sesja łączonościowa i wstępnie umawiamy się na Sosinie ale nam udaje się dotrzeć sporo wcześniej i jesteśmy już w trakcie konsumpcji jak oni docierają dopiero na Piernikarki. My kończymy mięsko i ruszamy w ich stronę. Znaleźli fajną metę gdzie już płonie ognisko. Chwila nawoływań i zaczynają się tak przynajmniej ze 2 godziny wesoło spędzone przy ognisku. W końcu robi się po 18:00 i powoli ruszamy w drogę powrotną. Jest wesoło. Już na starcie gleba Prezesa. Potem razem z Jadwigą i Prezesem zostaję chwilę w tyle by zbadać czemuż to opona trze o ramę (wychodzi na to, że chyba pękła ośka z tyłu) i w efekcie grupa się od nas odrywa. Zaczyna się radosne błąkanie się po lesie zakończone naszym lądowaniem na Pętli Stare Maczki. Sesja łączności pozwala ustalić, że reszta jest na Euroterminalu i łata kapcia. Ciśniemy w ich stronę czarnym szlakiem i dopełniamy jeszcze jeden punkt programu - skakanie przez tory - jednocześnie nadziewając się na przelatującą resztę grupy. Razem jedziemy jeszcze kawałek by w końcu się podzielić. Z Ryskiem, Waldkiem, Marcinem Nieprezesem i Markiem jedziemy mniej więcej taką samą trasą na Dańdówkę. Po drodze Waldek podprowadza nas pod "zamek" w Sosnowcu :-) Na Dańdówce żegnamy się z Markiem i Waldkiem i we trzech ciśniemy w stronę centrum. Niedaleko ZUS-u żegnamy się z Marcinem i we dwóch z Ryśkiem jedziemy do Milowic. Tu Rysiek odbija w stronę Katowic a ja Czeladzi. Dalej już solo przez Wojkowice i Strzyżowice doginam do setki.
Bardzo udana rowerowo niedziela. Jeżdżenia może nie jakoś masakrycznie dużo ale za to w zupełności wynagrodzone przez spotkanie starych, rowerowych znajomych i spędzenie z nimi kilku godzin na świetnej zabawie. Do tego dopisała pogoda. Letnie wdzianko zupełnie wystarczyło. Udało mi się nawet nieco przypalić górne i dolne końcówki. Przy lądowaniu w bazie termometr pokazywał +10 ale wrażenie miałem jakby było znacznie cieplej. Tym dwoma łączonymi ustawkami (Waldka na Sosinę i Bazę Nurków oraz Jadwigi na Piernikarki) chyba na dobre uruchamiamy coweekendowe ustawki. Już w piątek jedziemy na forty w Krakowie by potem dołączyć do rajdu do Trzebini. Potem długi weekend majowy, gdzie też już kilka propozycji się skrystalizowało. I tak pewnie będzie już co tydzień.
Zaczynamy wspólne jeżdżenie od sfocenia murali.
Potem rozpoczynamy przebijanie się na Sosinę.
Gdzie też i w końcu docieramy.
Przerwa na włoskie.
Foto-polowanie na smoka.
I przeskok w żwawym tempie na Bazę Nurków.
Gdzie też trochę focimy objeżdżając zalany kamieniołom.
Woda ma cudny kolor z góry.
Część dzika.
Trochę wygłupów przy okazji :-)
Potem szybka wizyta u koników.
A potem grillowanie nad Sosiną.
Ognisko przy Piernikarkach.
Prezesowa gleba i Szyderca przy pracy.
Potem trochę jeżdżenia i pożegnania.
Waldek prowadzi nas pod sosnowiecki "zamek".
Potem jeżdżenie, pożegnania, jeżdżenie, pożegnania, jeżdżenie, pożegnanie i solowe dokręcanie zakończone z takim, oto wynikiem.
Link do pełnej galerii
Ślad z GPS-a jutro.
EDIT:
Ślad przy innej okazji jak mi się nie zapomni :-)
Za to dodaję panoramkę z Bazy.
Kategoria Jednodniowe
komentarze