limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Ustawki

  • DST 100.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:34
  • VAVG 17.96km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 | dodano: 21.04.2014
Uczestnicy

Sobota i niedziela kompletnie przebimbane i nierowerowe. Głównie z powodu niechcenia. Wieczorem dostaję sms-a od Waldka, że jutro poświąteczna ustawka na palenie tłuszczyku. Ja tam lubię swój tłuszczyk i specjalnie na jego spalaniu mi nie zależało ale pojeździć? Czemu nie? Dopytałem skąd i o której start. 10:00. Niwecka w Sosnowcu. Odpisałem, że jak w stanę, to będę. Wstałem. 7:00 czyli niby czasu w pip na pośniadanie i przygotowanie do startu a jak zwykle wychodzi start ze spóźnienia. Forma jakaś nie taka i do kompletu jeszcze wiaterek z kierunku przeszkadzającego więc jedzie się tak średnio sprawnie. Przez Sarnów, Preczów, Zieloną, Dąbrowę Górniczą, Mec na Dańdówkę. Koło kościoła zatrzymuje mnie ryk spod kiosku. To Waldek i Rysiek wyzwalają reakcję ściągnięcia klamek. Witamy się i chwilę tolerując odgłosy mszy z pobliskiego kościoła czekamy na info od reszty umówionych ustawkowiczów. Okazuje się, że Marcin Nieprezes trochę źle zrozumiał miejsce ustawki i spotkamy go po drodze. Jedziemy kupić brykiet na grilla i ruszamy do celu Nr1 czyli na Sosinę. Po drodze dołącza Marcin Nieprezes i kawałek dalej Marek. Potem po drodze zgarniamy jeszcze Marcina (ani prezesa ani nieprezesa) i jedziemy w końcu do celu. Tam chwila na lody włoskie dla zainteresowanych oraz fotograficzne polowanie na smoka a potem kręcimy w stronę Bazy Nurków tam kilka postojów głównie na focenie i jedziemy dalej do Ciężkowic gdzie usiłujemy zakupić kiełbaskę na grilla. Udaje się jednak tylko zdobyć browarki. Z tą zdobyczą jedziemy ponownie na Sosinę tyle, że inną drogą. Na miejscu czeka już Marcin Prezes z tatą. Waldek z Ryskiem i Prezesem jadą szukać kiełbasek a my zabieramy się za odpalanie grilla, pogaduchy i browarka. Czas przyjemnie płynie. Pojawia się kiełbaska. Jemy. Dalej gadamy. Czas płynie. Gdzieś po drodze odezwała się Jadwiga, że proponuje ustawkę na Piernikarki. Sesja łączonościowa i wstępnie umawiamy się na Sosinie ale nam udaje się dotrzeć sporo wcześniej i jesteśmy już w trakcie konsumpcji jak oni docierają dopiero na Piernikarki. My kończymy mięsko i ruszamy w ich stronę. Znaleźli fajną metę gdzie już płonie ognisko. Chwila nawoływań i zaczynają się tak przynajmniej ze 2 godziny wesoło spędzone przy ognisku. W końcu robi się po 18:00 i powoli ruszamy w drogę powrotną. Jest wesoło. Już na starcie gleba Prezesa. Potem razem z Jadwigą i Prezesem zostaję chwilę w tyle by zbadać czemuż to opona trze o ramę (wychodzi na to, że chyba pękła ośka z tyłu) i w efekcie grupa się od nas odrywa. Zaczyna się radosne błąkanie się po lesie zakończone naszym lądowaniem na Pętli Stare Maczki. Sesja łączności pozwala ustalić, że reszta jest na Euroterminalu i łata kapcia. Ciśniemy w ich stronę czarnym szlakiem i dopełniamy jeszcze jeden punkt programu - skakanie przez tory - jednocześnie nadziewając się na przelatującą resztę grupy. Razem jedziemy jeszcze kawałek by w końcu się podzielić. Z Ryskiem, Waldkiem, Marcinem Nieprezesem i Markiem jedziemy mniej więcej taką samą trasą na Dańdówkę. Po drodze Waldek podprowadza nas pod "zamek" w Sosnowcu :-) Na Dańdówce żegnamy się z Markiem i Waldkiem i we trzech ciśniemy w stronę centrum. Niedaleko ZUS-u żegnamy się z Marcinem i we dwóch z Ryśkiem jedziemy do Milowic. Tu Rysiek odbija w stronę Katowic a ja Czeladzi. Dalej już solo przez Wojkowice i Strzyżowice doginam do setki.
Bardzo udana rowerowo niedziela. Jeżdżenia może nie jakoś masakrycznie dużo ale za to w zupełności wynagrodzone przez spotkanie starych, rowerowych znajomych i spędzenie z nimi kilku godzin na świetnej zabawie. Do tego dopisała pogoda. Letnie wdzianko zupełnie wystarczyło. Udało mi się nawet nieco przypalić górne i dolne końcówki. Przy lądowaniu w bazie termometr pokazywał +10 ale wrażenie miałem jakby było znacznie cieplej. Tym dwoma łączonymi ustawkami (Waldka na Sosinę i Bazę Nurków oraz Jadwigi na Piernikarki) chyba na dobre uruchamiamy coweekendowe ustawki. Już w piątek jedziemy na forty w Krakowie by potem dołączyć do rajdu do Trzebini. Potem długi weekend majowy, gdzie też już kilka propozycji się skrystalizowało. I tak pewnie będzie już co tydzień.


Zaczynamy wspólne jeżdżenie od sfocenia murali.


Potem rozpoczynamy przebijanie się na Sosinę.


Gdzie też i w końcu docieramy.


Przerwa na włoskie.


Foto-polowanie na smoka.


I przeskok w żwawym tempie na Bazę Nurków.


Gdzie też trochę focimy objeżdżając zalany kamieniołom.


Woda ma cudny kolor z góry.


Część dzika.


Trochę wygłupów przy okazji :-)


Potem szybka wizyta u koników.


A potem grillowanie nad Sosiną.


Ognisko przy Piernikarkach.


Prezesowa gleba i Szyderca przy pracy.


Potem trochę jeżdżenia i pożegnania.


Waldek prowadzi nas pod sosnowiecki "zamek".


Potem jeżdżenie, pożegnania, jeżdżenie, pożegnania, jeżdżenie, pożegnanie i solowe dokręcanie zakończone z takim, oto wynikiem.

Link do pełnej galerii

Ślad z GPS-a jutro.

EDIT:
Ślad przy innej okazji jak mi się nie zapomni :-)
Za to dodaję panoramkę z Bazy.



Kategoria Jednodniowe


komentarze
amiga
| 11:52 wtorek, 22 kwietnia 2014 | linkuj Jak im się pobudują z drugiej strony to będą mieli piękny widok na osiedla.... - taka kolej rzeczy :)
limit
| 11:36 wtorek, 22 kwietnia 2014 | linkuj Na moje oko to ktoś od strony pola takie ogrodzenie sobie zrobił :-) Powiedzmy, że nieortodoksyjne :-D Ale jak tą polną drogę kiedyś wyasfaltują i po drugiej stronie będą się budować to widok będą mieli... hm... trudno to w słowach wyrazić... szarpiący nerwy?
amiga
| 11:15 wtorek, 22 kwietnia 2014 | linkuj Co to jest sosnowiecki zamek? Brzmi paskudnie i podobnie wygląda? jakiś nowobogacki poszalał?
limit
| 21:01 poniedziałek, 21 kwietnia 2014 | linkuj W sumie to bardziej głodny byłem jeżdżenia ale jak w ofercie była tylko kiełbacha to i tym nie pogardziłem :-)
k4r3l
| 20:38 poniedziałek, 21 kwietnia 2014 | linkuj Niby spalanko kalorii a co chwila kuchnia polowa ;)))) Nie no żartuje, zdjęcia rewelacja - w takich okolicznościach przyrody też bym walnął bronka i kiełbache wszamał ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!