limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 39.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 20.53km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 września 2017 | dodano: 26.09.2017

Rozruch bardzo niemrawy. Chyba trochę przyczyniają się do tego ciemności, dziś dodatkowo potęgowane przez mgły. Ostatecznie na kołach jestem o 6:13. Po obraniu docelowego kierunku zaczynam podejrzewać, że musi chyba trochę podwiewać ze wschodu. Wniosek ten pojawia mi się po stwierdzeniu, że aby utrzymać zwykłą kadencję muszę zrzucić jeden bieg. Przekłada się też to nieco na mniejszą prędkość. Takie przynajmniej mam wrażenie. Czasy pośrednie na światłach na "86", na Zielonej i na "dworcu kolejowym" w D. G. zdają się to potwierdzać. Trochę podganiam w parku Hallera i załapuję się na zieloną falę od Alei Róż do Mortimeru. Przy Shellu mam na zegarku 6:50. Bez marudzenia ciągnę dalej i ostatecznie na finiszu jestem równo o 7:00. W sumie jechało się dobrze mimo wrażenia, że opornie. Muszę tylko się pilnować by nie jechać siłowo bo wtedy napęd zaczyna się buntować. Dziś 2x się zapomniałem.

Po pracy słonecznie ale nie aż tak ciepło. W sumie chyba tyle, ile wieszczył ICM czyli około +17. Da się odczuć też lekki wiaterek mniej więcej ze wschodu. Nie jest zbyt ciepły. W cieniu jest nawet dość chłodno. Ale mimo tego kurtka jedzie w plecaku. Utrzymując dostatecznie wysoką kadencję daje się utrzymać odpowiednią temperaturę. Powrót kręcę przez centrum Zagórza i Mortimer do ściany płaczu na Redenie. Potem przedzieram się przez dąbrowskie wykopki w stronę Zielonej i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Stąd standardowo przez Sarnów w stronę domu. Nim tam jednak docieram, robię jeszcze wjazd do stomatologów umówić wizytę i kończę zagięciem przez Strzyżowice. Przyjemny, spokojny i niezbyt spieszny powrót do domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!